niedziela, 4 listopada 2012

Jedenasty dzień oczyszczania.

04-10-2012r.
Pobudkę miałam niecodzienną. O piątej rano obudził mnie ból brzucha, no tak, nie miała „ciotka” kiedy przyjechać jak właśnie o tej godzinie. Nic by w tym nie było dziwnego gdyby nie jeden drobny szczegół. Otóż całe moje ciało wibrowało?!? To nie były dreszcze, ani skurcze po prostu wibrowało z niesamowitą prędkością. Sprawdziłam, czy przypadkiem serce mi nie wali, ale nie, biło miarowo i spokojnie. Próbowałam policzyć drgania ile mniej więcej razy wypadają na sekundę, ale nie dałam rady, mój umysł nie jest aż tak szybki by to ogarnąć. Wibracje te w żaden sposób nie przeszkadzały mi w wykonaniu czynności, które się robi... a zresztą każda kobieta to wie a mężczyzna się domyśla, więc nie będę się rozpisywać na ten temat :P. Kładąc się z powrotem do łóżka nadal wibrowałam, ale już nie tak mocno jak chwilę po przebudzeniu. Rano było już normalnie. Ciekawa jestem czy każdej nocy mi się to zdarza, czy to może incydentalny przypadek.

Dzisiaj Koka była osowiała, co się okazało? Połknęła prawdopodobnie całego lub część żołędzia i stanął jej chyba na żołądku. Nie mogła zrobić kupki – cierpiała. Zrobiłam jej ReiKi na brzuszek i na początku zabiegu ładnie się podniosła bym wsunęła rękę a potem położyła się na mojej dłoni. Przekazywałam jej energię z intencją rozpuszczenia ciała obcego i chyba pomogło. Beknęła kilka razy.

Przed południem miałam umówioną wizytę u Pulmunologa (w związku z moją astmą). Pani Doktor przepisała mi silniejsze wziewy. Niestety od czasu inicjacji pogorszyło mi się z astmą, możliwe, że to właśnie w ten sposób objawia się u mnie oczyszczanie. Na czas mojej wizyty w lekarza zawiozłam Kokę do jej Pani a ona pojechała z nią do lasu. W tym czasie co Koka hasała w lesie zrobiła dwie kupki, więc chyba jej pomogłam (taką mam cichą nadzieję). Pani Beata mówiła, że w takiej sytuacji to Koka zazwyczaj zwraca zawartość a tym razem poszło drugą stroną :).

Wieczorem synek wcale nie chciał ReiKi, więc udało mi się go namówić chociaż na stopki i w nocy, jakby miało być inaczej? oczywiście znów kaszlał. Późnym wieczorem wykonałam zabieg na sobie i o 22:00 połączyłam się z grupą ludzi w medytacji w intencji podniesienia wibracji Matki Ziemi i naszych. Po zakończeniu medytacji byłam już zmęczona. Poczytałam jeszcze chwilę. Zastanawia mnie, dlaczego ja nie mam tak fajnych doznań o jakich piszą np. ludzie uczestniczący w tej samej co ja medytacji. Czyżbym za mocno była przywiązana do ziemi i spraw ziemskich? Być może. Muszę to rozważyć i zastanowić się jak tę tendencję zmienić. Po 24:00 oczy tak mi się kleiły że położyłam się spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz