27-09-2012r.
Poranek bardzo miły, nie wliczając pokasływania mojego synka. Wstaliśmy wypoczęci i weseli. Porozmawiałam z synkiem na temat jego gardełka i kaszelku, że lepiej by zgodził się na ReiKi bo nie chcę by znów musieli mu wycinać kolejne dwa migdały. A są w opłakanym stanie po ostatniej anginie sprzed kilku-kilkunastu dni. Moje dziecko miało dzisiaj już cienie pod oczami. To niestety jest zapowiedź kolejnej choroby :( i to już by była trzecia infekcja w tym miesiącu. Muszę coś z tym zrobić, bo między innymi właśnie dla syna przyjęłam pierwszy stopień ReiKi, tylko, że jest jeden warunek – dziecko też musi chcieć przyjąć tę energię a z tym jest różnie.
Zaprowadziłam synka do przedszkola i poszłam po Kokę. Wczoraj poprosiłam Panią Beatę by zmierzyła sobie temperaturę po zabiegu. Wcześniej miała 36,4oC i było jej cały czas zimno. Dzisiaj zapytałam jaka była temperatura po zabiegu i okazał się, że 36,6oC czyli idealna. Wychodzi na to, że „podładowałam jej baterie” :). Zabrałam więc Kokę i spacerkiem poszłyśmy do mnie.
Pogoda jest dzisiaj brzydka. Co jakiś czas kropi deszcz i nie ma słońca. Koka leżała sobie na kocyku i patrzyła smutnym wzrokiem na mnie. Rozumiem ją, że tęskni za Panią i że brakuje jej słoneczka by wygrzać reumatyzm. Powiedziałam Koce, że zrobię jej ReiKi – nie oponowała. Nie musiałam jej nawet głaskać tylko przykładałam ręce a ona leżała sobie z błogim wyrazem pyszczka. Ślicznie mi podziękowała liżąc mi ręce a później sofę w miejscu gdzie siedziałam, to akurat dla mnie nie było fajne, bo sofa jest mokra ;). Wolę jak liże mnie niż sofę :).
Po południu zaczęło boleć mnie w okolicach oskrzeli. Ciekawa jestem, czy zaraziłam się od Pani Beaty, czy może źle się uziemiłam podczas zabiegów, a może zaczyna się najgorsza wersja oczyszczania - wyłażenie niedoleczonych kiedyś chorób ze zdwojoną siłą. Nic, zobaczę co z tego powstanie, biorę aspirynę i wieczorem zrobię sobie ReiKi.
Wieczorem podczas zabiegu na synku rozmawiałam z nim na temat duszków i powiedział mi, że czasami duszek mówi do niego że ma myśleć o mnie źle tak żeby coś mi się stało. Cóż można powiedzieć sześcioletniemu dziecku na taki tekst, powiedziałam więc że ma mówić do duszka gdy do niego gada, że ma sobie iść i nie wracać i że nie będzie go słuchał. Będę musiała mu to powtarzać by zapamiętał.
Jakiś czas temu przystąpiłam do zamkniętej grupy na Facebooku, która się nazywa Medytacja Światła www.facebook.com/groups/medytacjaswiatla/. Przygotowuje ona nas do daty 21-12-2012 i do podniesienia wibracji naszych i Gai. Odbywa się to poprzez aktywację 32 Impulsów Światła. Dziś wieczorem przeprowadzałam 15 Aktywację przy zapalonej białej świecy. Było dość późno i byłam zmęczona. Odsłuchiwałam nagranie tej Medytacji i momentami przysypiałam. Ocknęłam się bo przez zamknięte powieki zobaczyłam coś jakby światło stroboskopów i gdy otworzyłam oczy zobaczyłam jak płomień świecy szaleje. Strasznie mocno podskakiwał. Nie wiem dlaczego tak się stało, ale zbiegło się z czasem gdy czułam w głowie napieranie na skronie od środka. Tak jakby w tych miejscach czaszka chciała mi się rozszerzyć. Podejrzewam, że ma to związek z trzecim okiem lub czakrą korony tym bardziej, że tekst tejże Aktywacji dotyczył otwierania czakry korony. Zobaczę co jutro będzie się dziać gdyż zaleceniem było „przerobienie” tej Aktywacji dwukrotnie. Jutro jednak będę ją czytać a nie odsłuchiwać nagranie.
Po zakończeniu Medytacji chwilę się pokrzątałam i przed snem zrobiłam autozabieg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz