23-09-2012r.
Justyna przyszła do mnie o 14:00. Opowiedziałam jej to co widziałam poprzedniego wieczoru. Poza tym gdzieś o 4 nad ranem przyszedł do mnie mój synek bo coś złego mu się śniło (za chwilę wyjaśnię co mogło być tego przyczyną). Zaczęłam opowiadać Justynie o tym co się działo poprzedniego dnia, a że Justyna jest też Runistką więc postawiła mi runy. Wyszło z nich, że widziałam obraz z jednego z wcześniejszych wcieleń. Byłam mężczyzną i to niezbyt dobrym i prawdopodobnie wyraz twarzy tego dziecka mógł wskazywać na to, że to nie dziecko było złe lub demoniczne, ale że to ja mogłam być tym złym, który mógł wyrządzić krzywdę jemu.
Teraz rozumiem dlaczego od dziecka byłam chłopczycą i buntownikiem – naleciałości z wcześniejszego wcielenia :). Nie zdziwiłabym się gdybym była dzieckiem INDYGO bo wiele moich zachowań i cech charakteru z okresu 3-18 lat na to by wskazywało :P. Teraz na szczęście to się zaczyna zmieniać bo cały czas pracuję nad sobą.
W czasie rozmowy z Justyną i kładzenia run wyszła jeszcze jedna sprawa. Wspomniałam o tym, że czasami mój synek przychodzi do mnie w nocy wystraszony. I co się okazało? Otóż w moim mieszkaniu oprócz mnie i mojego synka był jeszcze ktoś... – nieproszony gość. Justyna określiła go jako typ Psotnika. Nie był to ani duch ani negatywna energia jakiegoś żyjącego człowieka tylko BYT. Psotnik był bardzo energiczny i podobno nie chciał wyrządzić nam krzywdy tylko od czasu do czasu chciał nas przestraszyć. No cóż, nawet jego w miarę łagodna natura nie przekonała mnie do niego i wręcz przestraszyła. Justyna zaproponowała, że wygonimy go i Ona (jako Nauczyciel zna wszystkie znaki do których ja nie mam dostępu z racji pierwszego stopnia) zabezpieczy mi dodatkowo mieszkanie znakami ochronnymi. Oczywiście bez wahania zgodziłam się na to. Justyna ma jeszcze dar wyczuwania takich istot i rozmawiania z nimi. Oczyściłyśmy więc mieszkanie, Justyna zabezpieczyła je i postawiła jeszcze raz runy by sprawdzić, czy się go pozbyliśmy na pewno bo już go nie wyczuwała. Z run wyszło, że już go nie ma w mieszkaniu. Coś jednak jeszcze tknęło Justynę i dla pewności zadzwoniła do swojego znajomego Marcina, który ma dar widzenia wszelkich istot niewidzialnych. Dla tego znajomego Justyna była kanałem i poprzez nią widział co się dzieje u mnie w mieszkaniu. Okazało się, że mały cwaniak owszem opuścił mieszkanie, ale czaił się za rogiem. Czekał aż Justyna sobie pójdzie i z powrotem chciał wrócić. Znajomy Justyny pozbył się go definitywnie i dodatkowo zabezpieczył moje mieszkanie by na czas drugiej części inicjacji nic nie wlazło i broń boże nie podpięło się do mnie gdy będę miała otwierane czakry na oścież. Bardzo mnie ten fakt ucieszył i uspokoił. Mam nadzieję, że teraz mój synek będzie spał spokojnie i nie będzie miał złych snów. Justyna stwierdziła, też, że ten obraz demonicznej twarzyczki dziecka i złe sny mojego synka mogły być jego sprawką bo bawił się tym, co nie zmienia faktu, że w jednym z poprzednich wcieleń nie byłam dobrym człowiekiem.
W końcu przystąpiłyśmy do drugiej części inicjacji. Podczas jej trwania miałam niesamowity obraz w głowie. Wyglądał on mniej więcej tak jak przedstawiłam na obrazkach poniżej.
Opis powyższej wizualizacji:
Widziałam postać siedzącą po turecku, ale ta postać wyglądała jak model człowieka zrobiony w programie 3D. Obraz taki pewnie mi się pojawił z racji, że jestem grafikiem i często widzę tego typu modele zarówno ludzi, zwierząt, przedmiotów jak i roślin. Postać ta siedziała do mnie tyłem, więc patrzyłam na jej plecy. W każdym bądź razie w tę przezroczystą postać zaczęła wpływać przez czakrę korony białe światło zwinięte jak DNA. Obracało się jakby wkręcając się w tę postać. Chwilę potem pojawił się biały snop światła spływający do czakry serca wewnątrz tej helisy DNA. Następnie ujrzałam białą kulkę światła wchodzącą przez czakrę korony i powoli przesuwającą się w dół do czakry serca po białym snopie światła. Gdy ta kulka światła dotarła w rejon czakry serca ujrzałam, że do rąk wchodzą lekko błękitne sznurki energii. Wyglądało to tak jakby drzewo lub jakaś winorośl puszczała nowe gałązki w przyspieszonym tempie i one się tak wiły w rękach. Gdy doszły do dłoni to rozczapierzyły się jak gałęzie czy korzenie. Było to niesamowite przeżycie :). Następnie postać ta obróciła się przodem do mnie i wniknęła we mnie.
Po zakończeniu inicjacji opowiedziałam o tym Justynie i powiedziała, że moje odczucia były jak najbardziej prawidłowe gdyż aktywowała czakrę korony i to światło powinno było mieć właśnie kolor biały mimo iż ja osobiście odczuwam energię ReiKi jako kolor błękitno biały i tak sobie go wyobrażam. Dlatego pewnie gdy energia szła z czakry serca do dłoni miała właśnie już ten kolor a od korony do serca był to kolor biały wywołany otwieraniem czakry korony.
Justyna też nie mogła się doczekać by powiedzieć mi co ona widziała, tym bardziej, że poprzedniego dnia nic nie ujrzała inicjując mnie i czuła się zawiedziona bo zawsze coś widziała inicjując inne osoby. Także z nieukrywaną niecierpliwością wysłuchała mojej opowieści i w końcu powiedziała mi co ona zobaczyła. Ujrzała obraz mnie w prostej sukni ślubnej koloru ecru przed kościołem, ale samą (nie wiem co to może znaczyć) i ujrzała napis Maj. Hmmm... Jestem rozwódką i miałam już ślub kościelny, więc w grę wchodziłaby jedynie zmiana wyznania lub unieważnienie poprzedniego związku małżeńskiego przez Kościół katolicki. Hmmm... Pokazałam jej zdjęcie z mojego ślubu i powiedziała, że to nie była ta suknia, którą widziała w myślach, poza tym brałam ślub we wrześniu a nie maju. Hmmm... Może ktoś kiedyś zinterpretuje tę wizję bo na tę chwilę wskazuje przyszłość. No cóż, chyba wskazuje dość odległą przyszłość gdyż nie mam przy sobie żadnego kandydata na męża :). Poprzedni związek skutecznie zniechęcił mnie do angażowania się w coś nowego, dlatego postanowiłam, że będę sama i skupię się na wychowaniu syna. Ale nie mówię nie! Jeżeli kiedyś pojawi się moja druga połowa to nie wykluczam kolejnego związku.
Tego dnia i wieczora było spokojnie. Późnym wieczorem zrobiłam sobie samej ReiKi już bez obrazów pojawiających się w głowie. Bez problemu też zasnęłam i mój synek również spał spokojnie. Teraz czekam co się wydarzy w ciągu najbliższych 21 dni, w ciągu których będę się oczyszczała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz