środa, 24 października 2012

Pierwszy dzień oczyszczania.

24-09-2012r.
Od tygodnia opiekuję się pieskiem znajomej w czasie gdy ona jest w pracy. Wabi się Koka, ma 12 lat i jest jamnikiem szorstkowłosym. Prześliczna psina i ma wspaniały charakter.


Jej historia jest bardzo traumatyczna co rzutowało na jej obecne lęki i fobie. Dlatego też musi mieć towarzystwo, nie może zostawać sama na kilka godzin w domu. Pochodzi z hodowli, ale niestety złej, tzn. z takiej gdzie nie dba się o psy. Urodziła się na betonie i pierwsze miesiące na nim też spędziła. Ma to przełożenie na dzisiejsze problemy reumatyczne i w ogóle problemy zdrowotne. Co jakiś czas szwankują jej organy wewnętrzne przez co od dwunastu lat jest na diecie i co się z tym wiąże nie ma zbyt urozmaiconego jedzenia. Serce mi się kraja jak patrzy na mnie gdy jem kabanosa czy chleb z paprykarzem lub rosół z kurczaczkiem albo nawet parówkę. No, nie wytrzymuję i daję jej małe kęski. Ależ ona jest wtedy szczęśliwa i ja też gdy widzę jej zadowolony pyszczek :).

Ale wracając do tematu, stwierdziłam, że Koka może być moim pierwszym pacjentem. Oczywiście wcześniej zapytałam właścicielkę Koki panią Beatę, czy nie będzie miała nic naprzeciwko i wyraziła zgodę. Powiedziałam Koce (hehe mam taką przypadłość, że lubię gadać do zwierzaków i nic na to nie poradzę), że pomogę jej energią ReiKi i o dziwo nie uciekła ode mnie. Spokojnie poczekała, aż przygotuję się do zabiegu i pozwalała jedną ręką trzymać na czakrze korzenia, która jest odpowiedzialna za układ kostny a drugą ręką ją głaskałam. Zrobiłam jej w sumie trzy razy krótkie zabiegi i po trzecim w ramach podziękowania wylizała mi całą twarz :). Takie podziękowanie to dla mnie najlepsza wymiana energetyczna na świecie :). Po każdym zabiegu zasypiała spokojnie. Chyba sen jest jej teraz potrzebny. Mam nadzieję, że to dobry objaw.

Reikowałam też roślinki moje synka. W Danonkach jakiś czas temu były dodawane nasionka różnych warzyw. Dwa tygodnie temu zasadziliśmy sałatę i paprykę. Do dzisiaj nic się jeszcze nie pokazało z ziemi, więc albo zgniły od nadmiaru wody (mój synek podlewał je obficie), albo były uszkodzone i i tak nic by z nich nie urosło, lub posadziliśmy je zbyt głęboko, albo jesteśmy po prostu zbyt niecierpliwi i lada dzień coś się pokarze. W każdym bądź razie reikowałam je i czułam jak pobierają energię z moich rąk w postaci ciepła. Trwało to może z minutę, półtora i przestałam odczuwać ciepło, więc pewnie nasyciły się tyle ile potrzebowały. Pożyjemy zobaczymy, czy coś z tego urośnie.

Wracając jednak do tematu, którym jest oczyszczanie się po inicjacji. Jak na razie nic nie czuję, nie mam jakichś szczególnych dolegliwości prócz delikatnego bólu głowy, który towarzyszy mi podczas reikowania i tuż po nim. Przyznam się, że liczę na to, że okres oczyszczania doprowadzi do tego, że obrzydną mi papierochy i bez dodatkowych plasterków czy gum uda mi się je odstawić. Byłabym strasznie zadowolona gdyby tak się stało :).

Wieczorem zrobiłam ReiKi mojemu synkowi i zaczęłam od czakry gardła dlatego, że ciągle mi choruje to na anginę, to na gardło, to na oskrzela lub zatoki. I tak potrafi być chory nawet dwa razy w ciągu jednego miesiąca! Mały tak mocno ssał energię, że mnie zaczęły parzyć ręce a i on mówił, że jest mu tak gorąco, że zaczyna się pocić. Musiałam przenieść ręce na inną część ciała bo obydwoje nie mogliśmy wytrzymać wytworzonego ciepła przez tę energię. Potem zharmonizowałam mu wszystkie czakry i jutro też będę go reikować :). Bardzo z tego powodu się cieszę bo pierwszy raz poczułam tę energię tak intensywnie :). Pisząc te słowa nadal czuję w prawej ręce tak jakbym się oparzyła a minęła już ponad godzina od zakończenia przesyłu energii. Tak na marginesie właśnie prawą rękę mam bardziej wyczuloną na energię ReiKi niż lewą. Nie wiem dlaczego tak jest, ale jest.

Autozabieg przebiegł bezboleśnie ;) tzn. spokojnie. Położyłam się po 24:00 i rano wstałam rześka :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz