wtorek, 5 marca 2013

Inicjacja II-go stopnia ReiKi.

05-02-2013r.
W końcu udało mi się spotkać z Justyną by otrzymać drugi stopień ReiKi. Nie obyło się bez problemów, ale w końcu się udało :) Opiszę doznania jakie miałam z samym dostrajaniem do II stopnia.
W momencie gdy Justyna stanęła za mną zobaczyłam bardzo fajny obraz. Na pierwszym planie z chmur uformowała się strzałka na wprost pokazująca kierunek ku niesamowitej pomarańczowo-złotej jasności. Przez chwilę zastanawiałam się co to za jasność i pomyślałam, że to słońce i tak jak pomyślałam tak też obraz oddalając się ode mnie pokazał mi częściowy zarys słońca.


Podejrzewam, że to słońce było już „wymuszone”, więc jeżeli ktoś podjął by się interpretacji tego obrazu to chyba nie ma się co sugerować słońcem.
Kiedy Justyna położyła mi dłonie na ramionach poczułam jak moje ręce robią się ogromnie ciężkie jakby z ołowiu. Na szczęście uwagę od tego doznania odebrał mi kolejny obraz. Tym razem zobaczyłam oko a dokładniej lekko przymknięte oko które powoli otwierało się a rzęsy zaczęły przybierać postać białych promieni bardzo długich i takie delikatne światło biło z tego oka już całkowicie otwartego. Oko i jego otoczka była w odcieniach szarości (jakby czarno-białe zdjęcie, czy film) i nie było ustawione względem mojego „pola widzenia” na wprost tylko bardziej pod kontem. Bardzo ciekawe doznanie wizualne.


Przed zakończeniem inicjacji gdy Justyna trzymała swoje dłonie na moich to czułam jak nasze energie oplatają się „tańczą” i przenikają. Bardzo ciekawe uczucie.
Tego dnia uczyłam się też prawidłowego rysowania znaków (na II stopniu są trzy znaki) i to tyle z inicjacji.
Wieczorem wykonałam zabieg mojemu synkowi z użyciem pierwszego znaku i doświadczyłam czegoś ciekawego. Otóż gdy zamykałam oczy to widziałam ten znak strasznie wielki, że praktycznie nie mieścił się w kadrze. Udało mi się siłą woli oddalić go by zobaczyć całość i można by powiedzieć, że położyłam ten znak na swoim dziecku pokrywając go nim całkowicie.
Dlaczego zrobiłam energię synowi mimo iż jest zdrowy? Otóż ja jestem „zawirusowana” i robię energię dziecku z intencją ochrony przed infekcją. Wystarczy, że ja nie jestem w formie, nie muszę „sprzedawać” wirusa dziecku.
Teraz pozostało wykonać pierwszy zabieg na sobie w nowej energii, który jest początkiem kolejnego cyklu oczyszczania dwudziesto jedno dniowego. Zobaczę jak będzie bo na dziecku nie czułam ciepła w dłoniach. Zobaczymy czy na sobie poczuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz