10-02-2013r.
Przez ostatnie dni nic ciekawego się nie działo, więc i nie było o czym pisać. Dzisiejszy dzień jednak był ciekawy. Pierwszy raz wysyłałam energię na odległość. Mój szwagier ma mieć niedługo zabieg na kręgosłupie i zgodził się bym wysłała mu energię. Od 21:30 do 21:46 wysyłałam ją i po tym czasie spytałam czy coś czuł. Niestety albo stety nic nie czuł. „Niestety” dlatego, że nie wiem czy mi się udało, a „stety” dlatego, że mogę wysyłać mu bez żadnych obaw, że np. jutro w pracy może poczuć dyskomfort, czy wręcz ból. Opiszę jakie ja miałam doznania z tym związane.
Aż wstyd, że nie mam żadnego zdjęcia (papierowego) Pawła - męża mojej siostry i musiałam posiłkować się zdjęciem na komputerze tym bardziej, że nie jest wskazane by w czasie przesyłania energii ReiKi były włączone tego typu urządzenia jak np. komputer, ale trudno musiałam tak zrobić. Przystąpiłam do dzieła. Wypowiedziałam swoją formułkę jaką podałam już kiedyś tutaj: dziennik-reiki.blogspot.com/2012/10/piaty-dzien-oczyszczania.html, mentalnie narysowałam pierwszy znak, do trzeciego musiałam mieć ściągę i chyba wypowiedziałam cztery zamiast trzy razy jego nazwę. Zadzwoniłam później do Justyny by rozwiała moje obawy co do takiego typu błędów i na szczęście uspokoiła mnie bo nie powinno mieć to wpływu na działanie danego znaku. Podpowiedziała mi bym jednak zawsze przed rozpoczęciem poprosiła energię ReiKi by poprawiła wszystkie błędy jakie ja mogłam popełnić. Będę musiała zapamiętać tę radę. Wracając do mojego pierwszego przesyłu energii na odległość.
Po wyrysowaniu znaków i wypowiedzeniu intencji oraz do kogo konkretnie ma lecieć energia, zasiadłam do komputera na którym widniało zdjęcie Pawła i zakryłam dłońmi jego postać. Na następny raz nie będę już tak robić bo i tak ani razu nie otworzyłam oczu – wszystko rozgrywało się poza miejscem i czasem.
Po zamknięciu oczu intensywnie myślałam o nim wizualizując wypływającą z moich rąk energię, która wnikała we mnie przez czakrę korony. Jakież zdziwienie mnie wzięło gdy zobaczyłam Pawła a dokładniej jego plecy i że energia ma kolor czerwony (biało-czerwone smużki/nitki światła przeplatające się). Pomyślałam „...co jest?... przecież do tej pory była niebiesko-biała!...”. Zaczęłam mocniej się skupiać i z lewej ręki energia zaczęła się zmieniać na niebieskawą ale z prawej nadal była czerwona! Od razu skojarzyło mi się to z baterią plus i minus :) Nie miałam przekonania co do koloru energii, więc zmieniłam perspektywę obrazu i położyłam Pawła na brzuchu by oglądać zabieg jak obserwator. Na początku z boku, później jednak „kamera” przesuwała się po łuku do góry nad jego plecy. Kiedy patrzyłam na zabieg z boku na początku widziałam jak do moich dłoni wnikają kłęby ognisto czerwonego dymu, tak jakby moje ręce były odkurzaczem i wysysały z jego pleców ogniska zapalne. Poczułam, że fizycznie muszę strzepnąć ręce, tak też uczyniłam. Jeszcze kilka razy powtórzyłam to i w końcu nic już nie wychodziło z jego pleców a niebieskawa energia z moich rąk zaczęła na dobre wnikać w jego plecy. Kilka minut „jeździłam” dłońmi nad Pawła plecami i nagle obraz zaczął mi się oddalać, energia nadal jednak płynęła. Zerknęłam przez przymrużone oko na zegarek i była 21:42. Stwierdziłam, że to jeszcze za krótko i ściągnęłam obraz z powrotem. Tym razem z moich rąk płynął już gruby snop białego, intensywnego prawie że oślepiającego światła. Po chwili samoistnie wszystko zniknęło i o 21:46 zakończyłam przesył energii ponownie rysując w myślach pierwszy znak.
Po kilkunastu minutach skontaktowałam się z moją Sensei by opowiedzieć co widziałam podczas pierwszego przesyłu ReiKi na odległość. Jej interpretacja czerwonego koloru energii do mnie przemawia. Otóż kręgosłupem zawiaduje czakra podstawy, która jest w kolorze czerwonym to po pierwsze, a po drugie kolor czerwony mógł pokazywać, że czakra ta potrzebowała doenergetyzowania. Na pytanie dlaczego później widziałam z jednej ręki czerwony a z drugiej niebieski snop energii Justyna odpowiedziała prosto: „z pewnością w tym momencie działanie czakry się wyrównywało ”. A na pytanie dlaczego na końcu energia miała kolor biały? Odpowiedź brzmiała mniej więcej tak: „Biała energia jest najwyższą energią uzdrawiającą” i wszystko jasne. Najpierw czakra podstawy się doenergetyzowała kolorem czerwonym, później ustabilizowała (niebieskim i czerwonym), następnie oczyściła ze starych zalegających ją bolączek (odkurzanie ognistego dymu), po tym czerpała przyjemność z masażu niebieską energią by na koniec uzdrowić się białą. ACH, jakież byłoby to piękne gdyby tak właśnie było w rzeczywistości. Zobaczę czy jutro niektóre z obrazów się powtórzą czy może ujrzę coś innego. Jutro się okaże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz