Czytając ten dziennik, zwłaszcza ostatnie wpisy ktoś może pomyśleć WOW, ale jazda! Pamiętać jednak należy, że każdy z nas ma inne zdolności i predyspozycje. Jak widać u mnie uaktywniły się wizje a u kogoś innego może to być coś zupełnie innego lub nic - taki scenariusz też jest możliwy.
Muszę teraz rozpracować jak to u mnie działa i nauczyć się interpretacji moich wizji. Podam przykłady, które ostatnio mi się przydarzyły. Pamiętajcie, że poprzednie wpisy były dodawane z miesięcznym opóźnieniem a poniższe przykłady są aktualne.
Pierwszy przykład:
Moja znajoma Beata (to ta od pieska, którym się opiekuję) zachorowała, ale tak poważnie, że całkiem ją "pozamiatało" - wysoka gorączka i silne osłabienie, że nie mogła wręcz chodzić o własnych siłach. Zrobiłam jej zabieg na odległość i oto co zobaczyłam:
1. Na szyi miała zawiązany ciemny wręcz czarny szeroki pas (taki ze 2-3cm) w sposób jak zakłada się czasami szalik:
Mimo iż nie narzekała na gardło to coś takiego widziałam. Rozpuściłam ten pas bo stwierdziłam, że nie powinno go tu być. Po dwóch dniach okazało się, że w gardle i jamie ustnej pojawił się wykwit białych pęcherzyków i dopiero zaczęło boleć gardło.
2. Na klatce piersiowej leżał ogromny drewniany krzyż, który bez problemu (gdy chciałam mu się przyjrzeć) uniósł się i też dał się rozpuścić. Krzyż ten był naprawdę duży - miał gdzieś z 20cm szerokości na 30cm wysokości. Górna jego część sięgała żuchwy, dolna prawie pępka a ramiona krzyża kończyły się na brodawkach. Sprawiał wrażenie masywnego i ciężkiego, szerokość listwy była rzędu 5cm, grubość ze 2cm. Na następny dzień niemiłosiernie kuło ją w mostku podczas kaszlu i głębszego oddechu.
3. Na wysokości pępka widziałam leżącego z rozpostartymi skrzydłami ognistego ptaka. Od razu na myśl przyszedł mi Feniks. Co się okazało? Za dwa dni miała biegunkę.
Drugi przykład:
Moja Mama poczuła się gorzej po zabiegach na kolano i poprosiła bym na razie nie robiła jej ReiKi. Na szczęście okazało się po wizycie u chirurga, że te bóle są naturalną koleją rzeczy po operacji, czyli energia nie wywołała bólu i ogólnego pogorszenia samopoczucia a był to jedynie zbieg okoliczności. A tak na marginesie to jestem ciekawa czy ReiKi podczas rekonwalescencji po operacjach może wzmagać ból? Jeszcze nie znam odpowiedzi na to pytanie, z czasem pewnie się dowiem. Wracając do opisywanego zdarzenia... gdy chciałam się połączyć z mamą by sprawdzić czy wszystko jest OK to zdarzyły mi się ciekawe rzeczy.
Na początku miałam problem z zapaleniem świeczki, tej samej co używałam dzień, czy dwa dni wcześniej do łączenia z Mamą. Kiedy już mi się udało ją zapalić to przy próbie połączenia przed tunelem, którym miałam "polecieć" do mamy było pełno węży i syczały na mnie bym się nie zbliżała. Uuuuu, jak to zobaczyłam to zrozumiałam, że coś jest nie tak i poprosiłam wprost, żebym dostała jasny znak, że nie mam się łączyć. Wtedy, wewnątrz dłoni (na ich czakrach) poczułam zimny punkt wielkości łepka takiej większej śrubki. No cóż, zakończyłam próbę połączenia bo i tak nic by z tego nie wyszło. Nic na siłę :)
Wygląda na to, że w taki właśnie sposób zamanifestowała mi się blokada jaką moja Mama stworzyła, mówiąc, że nie chce teraz ReiKi.
Trzeci przykład:
Ten przykład będzie zupełnie inny bo z udziałem pieska. Po tej wizji, zrozumiałam, że wizje od zwierząt są proste i bez potrzeby interpretacji. To co widziałam było Koki marzeniami i wspomnieniami. Być może to wyjątek potwierdzający regułę, ale przekaz był prosty. Opowiem po kolei...
Na początku marca było kilka dni bardzo słonecznych, wręcz wiosennych i Koka (piesek) dostała depresji. Nic jej się nie chciało, zero zabawy i ciągle leżała z smutną miną w promieniach słońca.
Zrobiłam jej zabieg z użyciem drugiego znaku na głowę. Podczas "seansu" Koka pokazała mi łąkę czy polankę i ścianę lasu. Kolory były przepiękne, zieleń mega soczysta, w ogóle wszystkie kolory były bardzo jaskrawe. Koka kica po tej polanie bardzo szczęśliwa. Nagle staje (w tym czasie mój punkt widzenia przesuwa się za nią i widzę dokładnie to co ona) i zaczyna radośnie biec w podskokach (robiąc susy przez wysoką trawę i polne kwiaty) w otwarte ramiona swojej Pani. Za moimi plecami (obserwatora) czuję, że stoi jej Pan (Darek mąż Beaty).
Jak opowiedziałam to Beacie to powiedziała, że wszystko jest jasne, skąd ta depresja. To jest pierwszy rok gdy wyjechał jej Pan. Zawsze gdy było ciepło jeździł z nią na "działkę", która jest położona w lesie na polanie. Stoi tam mały domek i to jest raj Koki. Ona po prostu kocha to miejsce i gdy słońce zagościło na kilka dni to dopadła ją depresja, że musi siedzieć w bloku i bardzo tęskni za tą wolnością.
Spytałam się też Beaty, czy nocą Koka czasami patrzy na księżyc bo pokazała mi też scenę w której ona jest uśmiechniętym, szczęśliwym wilkiem wyjącym do księżyca.
To też Beata mi potwierdziła.
Z pierwszych dwóch przykładów wychodzi, że zanim nauczę się interpretować wizje upłynie wiele wody w rzece. Otrzymałam dar, ale nie umiem się nim jeszcze posługiwać. Wszystko jednak przede mną :) A co do zwierząt będę musiała jeszcze kiedyś tego spróbować, ale z innym zwierzaczkiem, czy też ujrzę jasne klarowne wizje, czy może to był jednorazowy przypadek.
PODSUMOWANIE
Co zmieniło się u mnie po jedynce?
- kolor widzianej energii (z niebieskawej na białą);
- energia jest silniejsza i precyzyjniejsza. Ma również wiele postaci, od białej wiązki laserowej, przez deszcz do postaci szerokiej tafli ogarniającej daną przestrzeń;
- mam wrażenie, że ogólna temperatura mojego ciała chyba wzrosła bo nie jestem już takim zmarzluchem jak kiedyś. W każdym bądź razie zimą dłonie nie marzną mi tak szybko :)
Jakie mam plany na najbliższą przyszłość?
- będę rozwijać się energetycznie i pracować z ReiKi tak często jak się da;
- pisałam już w którymś poście, że pragnę nauczyć się widzieć aurę i chcę tego spróbować;
- być może moja przygoda z ReiKi nie ostanie na II poziomie.........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz