sobota, 10 listopada 2012

Siedemnasty dzień oczyszczania.

10-10-2012r.
A jednak wczorajszy dzień nie skończył się tak szybko i nie był tak nudny bo jeszcze była przecież noc! Bardzo ciekawa noc... Nie wiem czy pierwszy sen (to nawet nie był sen) był wywołany odsłuchaniem kilka godzin wcześniej nagrania o którym wspominałam, czy czymś innym, ale doznanie było niesamowite. Leżałam już w łóżku. Miałam zamknięte oczy i nagle zrobiło się bardzo jasno tak jakbym miała otwarte oczy i letnie słońce świeciło na moją twarz. To letnie, ciepłe słońce padało na moją buzię przez liście drzew, można by powiedzieć, że to były promyki słońca przemykające pomiędzy gałązkami i były bardzo ciepłe, naprawdę bardzo ciepłe ponieważ fizycznie rozgrzewały mi buzię (po prostu było mi ciepło w twarz) i uczucie to było mega przyjemne. Uśmiechnęłam się i zaraz zasnęłam.

Ale to jeszcze nie koniec. Od dłuższego czasu nic mi się nie śniło i nagle BAM! Bardzo realistyczny sen z podtekstem erotycznym ;). Byłam w jakimś hotelu – ponurym i starym. Znajdowało się tam sporo ludzi. Korytarze wiły się jak w labiryncie, ale doskonale wiedziałam jak się w nich poruszać. Na dworze było szaro, godzinę można by określić gdzieś na 22:00 a porę roku na lato. Weszłam do sporej sali, można by powiedzieć bankietowej i wszyscy się na mnie patrzyli gdy rozglądałam się z ciekawością idąc przez nią. Chyba trwało jakieś przyjęcie. Wyglądało na to, że wszyscy się znają, więc ktoś nowy taki jak ja przykuł ich uwagę. Zauważyłam, że wszyscy byli idealni niezależnie od wieku, nawet 50-cio i 60-cio latkowie super się trzymali a ich wiek zdradzał jedynie kolor włosów i wąsów u niektórych panów. Przeszłam całą salę i skierowałam się do drzwi na jej drugim końcu. Kiedy do nich już podchodziłam, usłyszałam za sobą szepty.
Kiedy wyszłam za drzwi znalazłam się na ulicy wyłożonej taką szarą kostką brukową jaka była używana w latach chyba '70 dwudziestego wieku. Było bardzo miło, rześko i ciepło mimo później pory. Ktoś do mnie podszedł z pudełkiem wyglądającym jak walizka, otworzył je i powiedział żebym wybrała sobie jakiś pierścionek. Dodał, że muszę go mieć by być chroniona. Wiedziałam, że od tego jaki symbol wybiorę zależy to co dalej będzie się ze mną działo, nie poddawałam więc jego słów w wątpliwość i wzięłam to pudło. Zrobiłam kilka kroków i weszłam do czegoś takiego co przypominało budkę telefoniczną by ze spokojem przejrzeć jego zawartość. Po ulicy kręciło się sporo ludzi i rozpraszaliby mnie więc skryłam się tam. Kiedy otworzyłam pudło zobaczyłam, że oprócz pierścieni, sygnetów były też kolczyki, bransoletki i łańcuszki. Na wszystkich były różne symbole. Zaczęłam się zastanawiać (jak to kobieta ;P) i nie mogłam się zdecydować. Nagle ta osoba (nie mogę sobie przypomnieć czy to była kobieta czy mężczyzna) puka nerwowo w drzwiczki bym się pospieszyła, ja jednak nadal nie mogłam się zdecydować, nagle ta postać otworzyła gwałtownie drzwi i zaczęła mnie wyciągać mówiąc cyt.”Szybko! Musimy uciekać!”. Chwyciłam więc jakiś pierścień (mignął mi tylko niebieski kolor tworzący jakiś symbol) i zostałam wyciągnięta siłą z budki. Powiedziałam: „Zaraz, ale tam została cała reszta, poczekaj, wrócę po to”, w odpowiedzi usłyszałam: „Nie! Uciekaj!”. Gdy się obejrzałam budka wyleciała w powietrze, bez dźwięku, po prostu rozbłysła i zniknęła. ??? Przestraszyłam się, odwróciłam i zaczęłam iść brukowaną drogą szybkim krokiem przed siebie mijając po drodze wysokie szare domy. Gdy ochłonęłam zwolniłam kroku i szłam spacerkiem kierując się do hotelu w którym wcześniej byłam. Wychynęłam zza roku i zobaczyłam śliczne tańczące kobiety w przezroczystych egipskich szatach przypominających krojem stroje do tańca brzucha. Wyraźnie tańczyły dla mnie. Czyżby próbowały mnie uwieść tym tańcem? Przechodząc między nimi pomyślałam sobie, że ten kto je wysłał chyba nie wie jakiej jestem orientacji.
Zrobiłam kilka kroków i byłam już niedaleko mojego hotelu. Tym razem zobaczyłam pięknych młodych tancerzy o idealnych ciałach. Wszyscy byli w obcisłych bokserkach prócz jednego, który tańczył tyłem do mnie. Z tyłu powiewał mu krótki kawałek materiału przepasany w biodrach. Gdy się obrócił był nagi. Zlękłam się i przyspieszyłam kroku. Niestety tańczyli oni bezpośrednio przed wejściem do hotelu, więc musiałam przejść między nimi. Gdy mijałam tę grupę tancerzy, nagle ktoś chwycił mnie za rękę. Aż podskoczyłam i zaczęłam biec po schodach. Tego kogoś dłoń nadal trzymała mnie za przedramię, ale jego nie widziałam tylko rozciągniętą jak guma rękę. Teraz jak to opisuję to przypomniał mi się Mr Fantastic z filmu „Fantastyczna 4”. Wracając do tematu... Stanęłam jak wryta i pomyślałam sobie, że on jest jakimś zmutowanym człowiekiem, albo nawet nie jest człowiekiem. Zaczęłam coś nerwowo rzuć. Kiedy cała reszta tej ręki pojawiła się przede mną (czyli cały mężczyzna), uśmiechnął się przyjacielsko i oplótł mnie tymi rękami jak materiałem w geście przytulenia. Wyglądało to tak jakby mnie znał i cieszył się, że znów mnie widzi. Jakbyśmy byli dwoma połówkami jednej całości, które były dłuuuuugo rozłączone. Ja jednak bałam się i z tych nerwów tym co żułam, rozkruszyłam sobie dwa skrajne zęby w dolnej szczęce (chyba w buzi miałam ten pierścień – tak mi się teraz wydaje). W czasie kiedy ten facet mnie przytulał, przez myśl przeszło mi, że ONI mnie tak adorowali bo potrzebują mojego DNA – chodzi o połączenie mnie i jednej z tych istot by w wyniku tego powstała nowa rasa ludzi. Wróćmy jednak do całego zdarzenia. Gdy mi tak chrupnęło w buzi mężczyzna ten rozplótł swe ramiona i zapytał zatroskanym głosem co się stało. Ja mając wolne ręce zaczęłam wyjmować z ust kawałki plomb i powiedziałam, że plomby mi wyleciały. Od razy zaproponował, że zaraz znajdziemy w hotelu kogoś kto mi pomoże.

Co dalej się mogło wydarzyć to nie wiem bo się obudziłam. Było około czwartej w nocy. Poszłam do toalety i wróciłam do łózka. Próbowałam przywołać ostatnią scenę ze snu bo byłam ciekawa jak sprawa się potoczy, tym bardziej, że ostatnim odczuciem jakie zapamiętałam to był już brak jakiegokolwiek strachu wobec tego mężczyzny. Czułam już tylko sympatię jakbym faktycznie go znała. Niestety pomimo starań nie udało mi się. Nie lubię snów gdy dotyczą zębów. Muszę sprawdzić w senniku co to może znaczyć...

Znalazłam w senniku (i dla pewności poszukałam w kilku) znaczenie snu dla frazy wypadnięcie plomby. Oto treść: „twoje oszczędności w banku przetrwają dużą zawieruchę światową" – no nieźle! Na całe szczęście cyt."...przetrwają...", więc nic nie będę wypłacać i wkładać do skarpety :). Mam nadzieję, że dla dwóch wypadających plomb znaczenie snu nie ulega zmianie.

Ta myśl o wypadających plombach tak zaprzątnęła mój umysł, że o mały włos nie zapomniałam całego snu. Wracając jednak do tego co było we śnie wcześniej, zastanawia mnie kilka rzeczy:
  1. Co to były za symbole na tych elementach biżuterii?
  2. Dlaczego miałam sobie jakiś wybrać i przed czym miał mnie chronić?
  3. Kim był dla mnie ten mężczyzna?
  4. I w końcu, czy ten sen ma jakąś wartość, jakieś przesłanie, czy to tylko moja bujna wyobraźnia podsunęła mi takie obrazy?
Niestety nie pamiętam ani jednego symbolu :(, ale wydaje mi się, że mogły mieć naprawdę duże znaczenie.

Zauważyłam, że do tej pory pojawiają mi się co jakiś czas pytania na które niestety nie znam odpowiedzi. Ciekawe co przyniosą mi pozostałe dni "oczyszczania". Dlaczego napisałam w cudzysłowiu? Bo nie widzę jakichś drastycznych zmian w sobie, prócz jednej – po zjedzeniu mięsa zwłaszcza czerwonego – słabnę, tzn. mam mniej energii i jestem śpiąca. Wcześniej nie zauważyłam takich objawów po jedzeniu mięsa, albo po prostu nie zwracałam na to uwagi.

Czas przejść do dnia jaki dzisiaj miałam. Tak więc, jak co dzień ostatnimi czasy: wstałam, poszłam na zajęcia, wróciłam do domu i zadzwoniłam do Pani Bożenki czy mogę przyjść do Badiego. W słuchawce usłyszałam smutny zrezygnowany głos cyt. „Jak Pani chce to może przyjść”. Oho! Coś się stało. Powiedziałam, że już lecę i pogadamy. Po minucie już byłam (Pani Bożenka jest moją sąsiadką z klatki obok). Badi leżał i tylko zerknął smutnymi oczami na mnie. Nawet nie domagał się bym się z nim przywitała. Pani Bożena powiedziała mi, że weterynarz postawił już na nim krzyżyk i nie będą przedłużać jego cierpienia. Poryczałam się i przytuliłam do Pani Bożenki. Próbowałam ją pocieszyć opowiadając o tym, że Badi idzie do lepszego świata i że już nie będzie cierpiał. Czułam, że zawiodłam wszystkich. Tak się starałam mu pomóc i nie udało mi się. Mam doła i boli mnie serducho. Chyba zbyt wiele oczekiwałam od energii ReiKi. Ale jeżeli pies miał raka to i tak nie mogłabym mu pomóc, wręcz przeciwnie – ReiKi w takim przypadku zaszkodziłaby. A dlaczego? Energia ReiKi wzmacnia wszystkie komórki ciała co znaczy, że rakowe także. Tak samo jak w przypadku raka tak i przy schizofrenii nie można stosować ReiKi, no chyba, że w celu pozamykania wszystkich czakr.

Poprosiłam tylko pieska by wrócił do nich w następnej inkarnacji i pożegnałam się z nim. Badi też chyba czuje, że coś się święci. Widać to po jego oczach, są przepełnione smutkiem. Nawet jak to piszę to łzy napływają mi do oczu i pociągam nosem. Być może „za cienki Bolek” jestem dla tej energii lub nie umiem się nią posługiwać tak jak należy. Sama już nie wiem. Mam chwilę zwątpienia.... Nie chce mi się już dzisiaj pisać tego dziennika :'(.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz